WFTW Body: 

W drugim rozdziale Księgi Kronik czytamy o tym, jak prowadzić walkę przeciwko szatanowi. Historia, którą czytamy opowiada o tym co zrobił król Jehoszafat, gdy wystąpiło przeciwko niemu kilka plemion. Uczynił rzecz właściwą, gdyż nakłonił cały naród judzki do szukania Boga w poście i modlitwie. Sam modlił się do Boga wyznając nie tylko swą wiarę, lecz także grzechy i głupie czyny: „Boże nasz! Czy ich nie osądzisz? Bo myśmy bezsilni wobec tej licznej tłuszczy, która wyruszyła przeciwko nam; nie wiemy też, co czynić, lecz oczy nasze na ciebie są zwrócone.” (w. 12). Oto tajemnica modlitwy, która przynosi efekty – przyznanie się do głupoty i słabości i całkowite zaufanie Bogu, że będzie walczył za nas.

Jehoszafat wyznał, że nie wie co robić dalej – i to było słuszne, gdyż Bóg obiecał dać mądrość tym, którzy przyznają, że im jej brakuje. Ale musimy prosić o mądrość w wierze (List Jakuba 1,5-6). I to właśnie uczynił Jehoszafat; nie tylko wyznał bezsilność i brak mądrości, lecz zakończył swą modlitwę wyrażeniem całkowitego zaufania Bogu. Powiedział: „[...]oczy nasze na ciebie są zwrócone.” Innymi słowy, prosił Boga o działanie w imieniu narodu judzkiego. I Bóg to uczynił! Jak tylko Jehoszafat skończył się modlić, Bóg natychmiast dał mu odpowiedź: „Wy się nie bójcie i nie lękajcie tej licznej tłuszczy! Gdyż nie wasza to wojna, ale Boża.” (w. 15). I uwielbił Jehoszafat Boga, jak tylko usłyszał te słowa. Następnego ranka „wyznaczył śpiewaków dla Pana, którzy odziani w święte szaty mieli kroczyć przed zbrojnymi i śpiewać hymn pochwalny.” (w. 21). Jak tylko zaczęli śpiewać i sławić Boga, On pokonał ich nieprzyjaciół. (w. 22).

To duch uwielbienia wyrażający nasza wiarę sprawia, że wróg bierze odwrót. Czytamy, że wielbili Boga odziani w święte szaty. Potrzebujemy dziś w kościele równowagi między duchem uwielbienia i świętością. Niestety chrześcijanie prezentują dziś dwa zupełnie odmienne podejścia do tej kwestii. Z jednej strony widzimy takich, którzy nie żyją świętym życiem, lecz modlą się głośno i emocjonalnie. Uwielbiają Boga obcymi językami, a potem wracają do domu i znieważają swą żonę w języku ojczystym! To niebywałe oszustwo. Dla osoby, która rzeczywistość odbiera cieleśnie, taka postawa może wydawać się wręcz niebiańska. Lecz ci, którzy mają rozeznanie wiedzą że „ci, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą.” (List do Rzymian 8,8), niezależnie od tego, z jakim ładunkiem emocjonalnym modlą się na językach, czy głośno uwielbiają Boga. Z drugiej strony obserwujemy wielu, którzy szczerze badają swe serca przed Bogiem i pragną żyć świętym życiem, lecz nie przejawiają ducha uwielbienia Boga. Wydają się być pochłonięci nakłanianiem innych do takiej samej postawy i robią to z nabożną powagą, niemalże z przygnębieniem.

W drugim rozdziale Listu do Hebrajczyków (w.12) czytamy, że Jezus czyni dwie rzeczy w swym Kościele: (1) Głosi imię Ojca, (2) Wielbi imię Ojca. Jezus jest nie tylko posłańcem swego Ojca przynoszącym Jego Słowo, lecz także przewodnikiem pieśni i uwielbienia w Kościele. To są dwa obszary, w których musimy kroczyć za Jezusem jako Zwiastunem i Starszym Bratem.

Kiedy dzielimy się w kościele Słowem Bożym, robimy to w imię Ojca i zgodnie z tym musimy je przekazywać – jako Słowo Boże, a nie nasze własne. Nie możemy popisywać się zdolnościami oratoryjnymi, czy udowadniać innym jacy jesteśmy święci. Nie możemy też uderzać innych Słowem, które wyczytaliśmy w Biblii. Takie nauczanie jest ziemskie, cielesne i w efekcie demoniczne. Jest bezwstydnym znieważaniem imienia Pańskiego. Świadectwem Jezusa jest duch proroctwa, jak czytamy w Ks. Objawienia (19:10). Powinniśmy za Jezusem wznieść nasze głosy, by wielbić Ojca. Nie wystarczy się modlić; musimy uwielbić Boga. Dziesięciu trędowatych modliło się do Jezusa o uzdrowienie, a gdy tego dokonał, tylko jeden Go za to uwielbił. W dzisiejszym Kościele proporcje są niestety podobne.

Rezultatem tego, jak Jehoszafat podszedł do bitwy było to, że „[...]nikt nie ocalał.” (w.24). Dla nas oznacza to, że jeśli do walki z szatanem podejdziemy w ten sam sposób – z wiara i uwielbieniem – żaden z naszych problemów nie pozostanie nierozwiązany. Druga Księga Kronik rozpoczyna się słowami „Ruszyło przeciwko tobie wielkie wojsko [kłopoty, problemy]”, ale kończy się „[...]nikt [żaden kłopot,problem] nie ocalał.” Bóg ma wszelką moc by rozwiązać każdy problem w naszym życiu. Tak jak Judejczycy wzbogacili się na łupach bitewnych (w.25), tak i my możemy wzbogacić się duchowo.

Smutne jest jednakże to, że król Jehoszafat zapomniał o doświadczeniu owej bitwy i pod koniec swego życia skompromitował się wracając na stare ścieżki. Wielu z tych którzy kiedyś nauczyli się wielbić Boga w świętych szatach, nie dotrwało niezłomnie do końca. Gdzieś po drodze potykają się i wybierają złą drogę. Ale ta droga nie musi być dla nas. Bóg ma niezwykłą moc, by pomóc nam wytrwać do samego końca. Wielbimy Boga cały czas i za wszystko, nie dlatego że „mogło być gorzej”(jak to psychologowie mówią do swych pacjentów), ale dlatego że „nie mogłoby być lepiej” - dlatego że Bóg czyni wszystko ku naszemu dobru (List do Rzymian 8,28). To jest uwielbienie wypływające z wiary. Możemy spojrzeć wstecz na nasze życie i zobaczyć ile rzeczy, o których wówczas myśleliśmy, że są dla nas złe, okazały się dla nas najlepsze. Bóg będzie to samo czynił w przyszłości. Jeżeli w to wierzymy, będziemy wielbić Boga nieustannie.

W Psalmie 106 czytamy: „Wtedy uwierzyli Słowu Jego i śpiewali pieśni na jego chwałę.” (w. 12). Tam też czytamy, że Izraelici, którzy opuścili Egipt, wielbili Boga dopiero wtedy, gdy zobaczyli swych wrogów zatopionych w Morzu Czerwonym (w.11). To jest wiara z oglądania, gdy modlimy się dopiero po tym, jak Bóg rozwiąże nasze problemy. Tylko tyle było możliwe w Starym Przymierzu, ponieważ Izraelici nie mogli żyć z wiary. Lecz teraz pod Nowym Przymierzem nasze głowy namaszczone są olejkiem Ducha Świętego i uwielbiamy Boga „[...]wobec nieprzyjaciół naszych[...]bo Pan jest Pasterzem naszym i nad wody spokojne prowadzi nas.” (Psalm 23, 1-5). Możemy już teraz uwielbić Boga, nawet jeśli fale Morza Czerwonego nie pochłonęły naszych wrogów i czają się na nas zza każdego rogu, a góry napierają na nas ze wszystkich stron. To będzie uwielbienie wypływające ze źródła żywej wiary w Boga Wszechmogącego. Nawet krocząc doliną ciemności, nie boimy się złego, ponieważ wiemy że żaden włos z naszej głowy nie może spaść bez przyzwolenia Ojca Niebiańskiego. Tak jak Jezus, możemy powiedzieć naszym wrogom: „Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry.” (Ew. Jana 19,11). Dlatego też nie mamy powodu by użalać się nad sobą, narzekać na innych, oraz na okoliczności w których się znajdujemy.